„Modni” – recenzja książki

Książkę tę czytałam dość szybko, w pociągu dojeżdżając do pracy, wieczorami w domu, ukradkiem. Sięgnęłam po nią z ciekawości, ponieważ nie kupuję ubrań o projektantów – bardziej sama staram się być swoim projektantem oraz stylistką;) Mój styl jest na tyle oryginalny, że na lotniskach biorą mnie za cudzoziemkę, zaś w sklepach zaczepiają z pytaniem, czy nie studiuję na ASP;), a to wszystko zasługa kombinowania – szycia samemu, dziergania oraz wyszukiwania ciekawostek w lumpeksach, pchlich targach, czasem również w normalnych sklepach;) Jakoże od jakiegoś czasu męczy mnie pytanie, czy nie fajnie byłoby założyć włąsną markę odzieżową – stąd zainteresowanie tą książką.

Książka stanowi syntezę stylów w modzie polskiej od lat 80tych , komuny, kiedy nic w Polsce nie było, aż do czasów współczesnych.

Pisano o kontuszach, pisano o Hofflandzie, ale najnowszą historią polskiej mody (a więc „mody na wolności”) zajęła się dopiero Karolina Sulej. Czas był najwyższy, a autorka mogła przy okazji pokazać swój dziennikarski pazur. Jej dociekliwe, barwne, ostro uchwycone portrety projektantów składają się na opowieść o tym, jak się w Polsce ubieramy od czasów transformacj ustrojowej – i kto za tym stoi. Z jednej strony widać, że nie mamy powodów do kompleksów. Z drugiej, i to książka Karoliny Sulej pokazuje bardzo trafnie, to właśnie kompleksy, aspiracje i niedobory kształtowały przez lata nasz polski styl.

Jak powiedziała Sylwia Chutnik:

Polska moda ma charakterek. Jest trochę cwaniacka, z odgapianiem i zbyt jawnymi „inspiracjami”. Trochę masowa i podążająca za gustem tłumu. Czasami jednak ocierająca się o geniusz. Na przykład kiedy próbuje znaleźć takie rozwiązanie, które zadowoli wszystkich: dziewczynę, która szuka bluzki takiej, jaką ma jej koleżanka, i wymagającą panią chcącą wyglądać najbardziej oryginalnie, jak się da. Karolina pisze o pomijanej części polskiej kultury, kojarzonej z fatałaszkami i targowiskiem próżności. A przecież to, jak wyglądamy, jak stwarzamy swój obraz jest częścią społecznego tańca. Zbyt ważnego, aby o nim nie myśleć.

Książkę polecam – a nad własną marką będę dalej myśleć;)

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.