Smarthome – projekt higrostat cz.5

  1. Test elektryczny

Ok, tego rozdziału w zasadzie miało nie być, bo wszystko przecież – poza oczywiście przekaźnikiem – było testowane na płytce prototypowej. No cóż – okazało się, że najwięcej problemów sprawiał ekran OLED, czujnik DHT22 i nietestowany przekaźnik, ale po kolei. W pierwszej kolejności nie mogłem żadną miarą uzyskać obrazu na wyświetlaczu i nie bardzo było wiadomo dlaczego. Okazało się potem, że tradycyjnie pomyliłem linie SDA i SCL, ale ich  skorygowanie dalej nie przynosiło rezultatów. Okazało się, że zapomniałem wrzucić na płytkę zaktualizowanej wersji pliku ze stałymi, która definiowała który kanał I2C użyć. Na koniec okazało się, że to nie koniec problemów – źle podłączony czujnik DHT22 uniemożliwiał start programu i też zakłócał uruchomienie ekranu. Cały uradowany zająłem się więc przekaźnikiem wiedząc, że nie powinien to być najmniejszy problem skoro mam już doświadczenie w używaniu poczwórnego modułu na Raspberry Pi Zero. Okazało się jednak, że doświadczenie to zwiodło mnie na manowce. Niby obydwa moduły sterowane były stanem niskim, tylko że w Zero wystarczyło ustawić stan pinu na niski i to włączało przekaźnik, podanie napięcia go wyłączało. Okazuje się jednak, że moduł który nabyłem drogą kupna tym razem działa ciut inaczej. Owszem, podanie stanu niskiego włączało przekaźnik, ale za stan niski uznawał chyba każde napięcie poniżej 5V. Logika Pi Pico pracuje na napięciu 3,3V więc nieco za mało. Na moje szczęście okazało się, że przerwanie obwodu sygnału również wyłącza cewkę przekaźnika. Problemu niestety nie udało się rozwiązać software’owo i trzeba było sięgnąć po stary dobry hardware. Tak się złożyło, że w zestawie do zabawy z elektroniką jaki nabyłem dawno temu na początku zabawy z różnymi Raspberry były jakieś kompletnie nieopisane tranzystorki. Tzn. jakiś opis na obudowie miały, ale wujek Google nie potrafił mi znaleźć karty katalogowej produktu z dokładnie takim napisem jaki widniał na ich obudowie. Na szczęście (albo i nie) na You Tube trwa obecnie desant elektroników z Indii, którzy kręcą masę prostych tutoriali, które pozwalają nieco się ogarnąć takim lamerom jak ja (pech polega na tym, że niektórzy z nich mają bardzo silny akcent, przez co trudno ich zrozumieć). W ten sposób udało mi się nie tylko dojść do tego, że mój tranzystor to typ NPN, ale również zidentyfikować jego kolektor, bazę i emiter. Koniec końców musiałem po raz pierwszy w życiu, w sposób świadomy i kontrolowany użyć tranzystora. Po podaniu odpowiedniego stanu logicznego tranzystor zwiera pin sygnałowy cewki do masy co zapodłącza przekaźnik, zmiana stanu rozłącza obwód i przekaźnik również się rozłącza. Poniżej ostatnia już chyba aktualizacja schematu i wreszcie będzie można przejść do projektowania i drukowania obudowy. 

Zdjęciem płytki już nie będę was szczuł, schemacik powyżej spokojnie wystarczy do odtworzenia układu gdyby ktoś zapragnął to zrobić.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.